Baner

Koksik Wydanie Świąteczne

23 Mar 2016

S trona 1

 

STRONA 1  STRONA 2-3 STRONA 4

Święto – Żołnierzy wyklętych

1 Mar 2016

Przez całe lata PRL-u nazywano Ich „zaplutymi karłami reakcji”, a wszystkie niepodległościowe organizacje, do których należeli określano jako „faszystów”, czy „bandy reakcyjne z pod znaku NSZ”. W zamian za ofiarną walkę w obronie wartości jaką była Niepodległość Ojczyzny wielu z Nich poległo z bronią w ręku, innych zamęczono w więzieniach ciągłymi przesłuchaniami i torturami, a jeszcze inni po okrutnych śledztwach przechodzili pokazowe procesy, które były kpiną z wymiaru sprawiedliwości, a których wyrok był oczywisty – natychmiastowo wykonywano kary śmierci. Jedynie nielicznym udało się przetrwać stalinowski reżim, aby żyć dalej przez długie dekady Polski Ludowej z piętnem „reakcyjnego bandyty”. Zaledwie garstka z Nich dożyła tzw. odwilży i ustawy honorującej ich wieloletnie zmagania w szeregach SZP, ZWZ, AK, DSZ, ROAK, NZW, NSZ, SN, i WiN z oboma okupantami. Dożyli oni również dużej liczby rewizji nadzwyczajnych od wyroków śmierci, które otrzymali ich dowódcy i towarzysze partyzanckiej doli i niedoli… a tych trzeba przynajmniej przypomnieć!

Ziemia-rycka-ma-bogatą-historię-związaną-z-Żołnierzami-Wyklętymi-na-zdjęciu-pluton-Żbika-9-VI-1946-r

 fot. pluton Żbika 9 VI 1946

Po ponad 48 latach, które dzielą nas od dnia w którym został zastrzelony ostatni niezłomny i niepokorny Żołnierz Wyklęty, walczący o Wolność i Niezawisłość narodu Polskiego – Józef Franczak ps. „Lalek”, mamy okazję oficjalnie z mocą ustawy parlamentarnej obchodzić Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych – bohaterów walki z sowietyzacją Polski po II wojnie światowej, oraz bohaterów, którzy swoją ideową walką stali się symbolem do naśladowania przez pokolenia poznańskiego czerwca, i Solidarności.

„Żołnierzami Wyklętymi” zwykło się nazywać żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego, którzy pięć lat okupacji niemieckiej zmuszeni byli zamienić na idący ze wschodu, niczym burza, stalinowski reżim. W odróżnieniu od tej części społeczeństwa, która uznała władzę ludową narzuconą odgórnie na polecenie Stalina, Oni – wyklęci przez komunistyczny system, nie złożyli broni. Jeszcze raz poszli do lasu broić miejscowej ludności przed kradzieżami i gwałtami MO, UB i NKWD. Podziemie niepodległościowe na skutek braku reakcji aliantów na komunistyczne fałszerstwo zamiast demokratycznych wyborów, oraz na fakt iż państwa zachodniej Europy uznały Polskę pod rządami sowietów, świadomi braku perspektyw żołnierze niepodległościowych organizacji zmuszeni byli przyjąć symboliczny kielich goryczy od komunistycznych władz w postaci tzw. „amnestii”, które okazały się podstępnymi pułapkami. Nadal tropiono i mordowano nie tylko tych, którzy nie chcieli się ujawnić, ale także tych, którzy to uczynili. Władza ludowa jeszcze raz zademonstrowała wtedy, co są warte jej zobowiązania i przyrzeczenia.

Za koniec ich zbrojnego oporu uznaje się datę zastrzelenia sierż. Józefa Franczaka ps. „Lalek” w Majdanie Kozic Górnych (gm. Piaski) 21 października 1963 r.

1-28444

Dlaczego właśnie 1 marca?!

Ostatnie chwile idących na śmierć członków IV Zarządu Głównego WiN opisywał ich współwięzień Mieczysław Chojnacki (ur. w 1924 r. i żyjący do dziś), członek Ruchu Oporu Armii Krajowej, skazany na karę śmierci, zamienioną na wieloletnie więzienie:

„1 marca 1951 roku w godzinach popołudniowych zburzono nasz świat zamknięty w czterech ścianach. Oddziałowy stojąc w otwartych drzwiach, odczytał z listy nazwiska osób mających przygotować się do wyjścia. Wyczytani, a było 7-8 więźniów, zaczęli zbierać skarbowe rzeczy im przydzielone i swoje osobiste drobiazgi, robiąc z tego węzełki. Znajomi i mniej znajomi zamieniali z sobą słowa pożegnania, gdyż wyglądało, że biorą ich w transport, to znaczy wywożą do więzienia karnego, ale wśród tych kilku wyczytanych byli dwaj koledzy z Czwartej Komendy WiN. Nie pamiętam, którzy, w każdym razie z wyrokami śmierci, bo o zmianie wyroku nie byli dotychczas powiadomieni. Wielu z nas powzięło podejrzenia o zmasowanej brance na egzekucję. Nawet wśród pozostałych na razie oficerów WiN też uznano taką możliwość. Nie trwało długo, gdy oddziałowy wezwał ich do wyjścia i grupa więźniów wyszła na korytarz. Nim jednak stalowe drzwi zatrzaśnięto, stwierdziliśmy na korytarzu obecność kilku strażników. Wkrótce po tym oddziałowy znowu odczytał z listy nazwiska kilku osób, aby z rzeczami osobistymi i skarbowymi przygotowali się do wyjścia. Między wyczytanymi znalazł się także ppłk Łukasz Ciepliński „Pług” – prezes Czwartej Komendy WiN. Pamiętam, gdy stał w grupce więźniów, wśród których byłem i ja, mówiąc powoli i dobitnie, że gdy spostrzeże, iż zanosi się na egzekucję, wówczas połknie srebrny medalik z wizerunkiem Matki Boskiej. Żegnając nas, jeszcze się zwracał o zapamiętanie tego, co zamierza uczynić z medalikiem. Po paru minutach i drugiej grupy kolegów nie było między pozostałymi w celi. Za jakiś czas oddziałowy, pełniący też obowiązki klucznika, polecił trzeciej grupie przygotować się i spakować „dobytek” więzienny. W tej grupie, złożonej z sześciu-siedmiu ludzi, znalazł się mjr Adam Lazarowicz „Klamra”, ten sam, który obdarzył mnie swoim zaufaniem, polecając zawiadomić jego rodzinę w wypadku, gdybym nabrał przekonania o śmierci majora. I teraz także zbliżył się do mnie ze słowami pożegnania i przypomnienia zobowiązania, jakie przyjąłem. Ja natomiast dałem słowo honoru, że gdy przeżyję, o wszystkim powiadomię jego rodzinę.

Całkowitej pewności, że tylko zabierają ludzi w transport, a nie na egzekucję, nikt z więźniów nie miał, nauczyliśmy się nie ufać tym zdradzieckim wrogom. Kilka chwil oczekiwania i grupa, w której był major „Klamra”, opuściła celę, wychodząc na korytarz. W charakterystyczny sposób stukały ich drewniaki, gdy szli korytarzem do wyjścia na klatkę schodową. Odgłos ich kroków oddalał się, aż ucichł zupełnie. Wydaje mi się, że zabrano z celi jeszcze czwartą grupę więźniów i w tej także znalazł się któryś z oficerów Czwartej Komendy WiN. Zabrano z celi śmierci tego popołudnia około połowy jej stanu, tak że pomieszczenie wydawało się mocno wyludnione. (…) Zrozumiały był więc nastrój niepokoju o los osób, które znaliśmy i cenili. Z rozstrzygnięciem i tak musieliśmy czekać do wieczornego apelu, a przez czas, który do niego pozostał, w małych grupkach rozważaliśmy, co może czekać ich tam, na dole, w piwnicach.

Po kolacji jak zwykle w niedługi czas odbył się apel, ale go nie przedłużano i polecono nam kłaść się spać. Jak już wspomniałem, w drugiej połowie lutego otrzymaliśmy metalowe łóżka i ustawiono je na trzech poziomach. Moje posłanie znajdowało się na trzecim, najwyższym poziomie i od skraja było pierwsze, o dwa metry, nie więcej, od okna i kibla. Miejsce to stanowiło świetny punkt obserwacyjny, dający w pozycji leżącej dobry wgląd na dziedziniec więzienny. Obok mnie swoje posłanie miał Maciek Jeleń lub Romek Woźniacki, poniżej nas, na drugim poziomie też dwie pary oczu czujnie wpatrywały się w ponurą scenerię, którą tworzyły budynki więzienia z czerwonej cegły, otaczające oświetlony placyk. Raptem nocny krajobraz ożywił się kilkoma postaciami ludzkimi, które rozdzieliły się, ustawiając pod murami budynków. Rozpoznaliśmy w nich uzbrojonych strażników. Po chwili, jak zwykle w takich okolicznościach, przemierzył dziedziniec naczelnik więzienia ze swoim pocztem. Patrzyłem na te przygotowania ze ściśniętym sercem. Zaraz dwaj funkcjonariusze więziennictwa z łaźni wynieśli złożone nosze, udając się pospiesznie do ukrytego przed moim wzrokiem miejsca kaźni. (…) Wreszcie pojawiła się też ekipa trzech eskortujących więźnia morderców. Szli szybko ze swą ofiarą, znikając za magazynem mundurowym. Po chwili padł strzał.

Pierwszy z zamordowanych był niewysoki, a takim wzrostem i przeciętną postawą podobnych do siebie było dwóch wśród Winowców: Łukasz Ciepliński i Józef Rzepka. Ale nie mogłem ustalić, który z nich zginął pierwszy. Z przykrością muszę podać, że dziś nie potrafię podać kolejności, w jakiej żołnierze WiN byli tego wieczoru zamordowani. Jednakże pięciu z nich rozpoznaliśmy na pewno. Majora Adama Lazarowicza poznaliśmy po wysokiej szczupłej sylwetce i charakterystycznym kroku, kpt. Mieczysława Kawalca można było poznać po wyniosłej, prostej postawie (najwyższy z całej grupy) i sprężystym kroku. Jestem pewien, iż Kawalca nie trzymano pod ręce, szedł nie dotykany przez plugawców. Porucznika Karola Chmiela także łatwo było poznać po niskiej atletycznej postaci, łysinie i długiej jak na niego jaśniejszej bluzie. W tym wypadku zaznaczam z naciskiem, że gdy Chmiela prowadzono na śmierć, w chwili gdy eskorta z nim miała skręcić za magazyn mundurowy, wyrwał się z rąk dwóch strażników, upadł na ziemię, wołając głośno rozdzierającym głosem: „Mordują…, mordują!”. W jednej chwili dopadli go, a trzeci z eskorty, idący zwykle za skazanym, zarzucił mu na głowę płachtę, tłumiąc głos, po czym powlekli szarpiącego się, znikając za narożnikiem magazynu. Ta gwałtowna scena, rozegrana wobec nas, niemych i bezradnych obserwatorów, zrobiła wstrząsające wrażenie. Jak mógł krzyknąć, przecież podobno usta zalepiano jakąś taśmą, co dawało się spostrzec. Widocznie oprawcy czynili swoją powinność niezbyt starannie, co umożliwiło Chmielowi na głośny protest przeciw dokonywanemu zbrodniczemu bezprawiu.

Por. Franciszka Błażeja i kpt. Józefa Batorego rozpoznaliśmy także po wyglądzie odzieży więziennej, postawie i sposobie chodzenia. Zwracam uwagę, że wtedy zamordowano nie tylko siedmiu oficerów WiN, ale także jeszcze kogoś nieznajomego, a więc tego wieczora było osiem ofiar, nie siedem. I jeszcze jedno: w czasie tej masakry do jednego z zamordowanych oddano dwa strzały, jeden strzał, w minutę potem – drugi. Widocznie pierwszy strzał nie był dosyć skuteczny. (…) Wydaje mi się, że egzekucja nie trwała dłużej niż godzinę. Długo w celi koledzy nie mogli zasnąć, szepcąc między sobą i rozważając wydarzenia strasznego dnia i wieczora. (…) Mnie i kolegów zastanowiła taktyka władzy więziennej w dniu 1 marca 1951 r., gdyż do tej pory w czasie poprzednich rozstrzeliwań trzymali nas na zbiórce, utrudniając śledzenie wypadków. Tymczasem w ostatniej, którą dane było przeżyć, postąpiono inaczej, jakby pozwalając na przyglądanie się tragicznym przemarszom. (…) Przez następne dwa dni czuliśmy się bardzo źle psychicznie, wiele godzin przechodziłem w „kieracie” sam i z kolegami stale w rozmowach powracaliśmy do nieżyjących już naszych znajomych, a polskich patriotów”.

(cyt. za: Elżbieta Jakimek-Zapart, Nie mogłem inaczej żyć… Grypsy Łukasza Cieplińskiego z celi śmierci, Kraków 2007).

źródło: Nasz Dziennik

Porady prawne dla członków NSZZ Solidarność

19 lt. 2016

NSZZ Solidarność JSW KOKS  w porozumieniu z Terenową Sekcją Problemową NSZZ „SOLIDARNOŚĆ” miasta Dąbrowy Górniczej przy ul. Królowej Jadwigi 15 zorganizowała  dla członków związku, możliwość udzielenia nieodpłatnie porad prawnych w każdy czwartek miesiąca w godz. 13: 00 – 15: 30.

Szczegółowych informacji udziela

Zbigniew Piątek nr tel. 515 – 138  – 023.

.

Kodeks Pracy – Zmiany ważne dla pracowników

15 Sty 2016

Oskładkowanie umów zleceń, przepisy ograniczające zatrudnianie pracowników na czas określony, czy bardziej elastyczne dla rodziców zasady korzystania z urlopów po urodzeniu dziecka to najważniejsze dla pracowników zmiany w przepisach, które weszły w życie wraz z początkiem 2016 roku lub zaczną obowiązywać w najbliższych tygodniach.

Od pierwszego stycznia weszła w życie nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych wprowadzająca oskładkowanie umów zleceń oraz wynagrodzeń członków rad nadzorczych. Nowe przepisy zostały przyjęte jeszcze przez poprzedni Sejm w październiku 2014 roku. Ich celem jest przede wszystkim ograniczenie nadużywania umów śmieciowych, czego Solidarność domaga się od wielu lat. W ocenie związku nowelizacja to zaledwie drobny krok w dobrym kierunku. Zgodnie z nowymi regulacjami umowy zlecenia oraz wynagrodzenia z tytułu zasiadania w radach nadzorczych są oskładkowane tylko do poziomu minimalnego wynagrodzenia za pracę. Solidarność domaga się oskładkowania od pełnych dochodów nie tylko umów zleceń i wynagrodzeń dla członków rad nadzorczych, ale również umów o dzieło. W 2012 roku przewodniczący Komisji Krajowej „S” Piotr Duda złożył na ręce ówczesnego premiera Donalda Tuska projekt ustawy zawierający powyższe postulaty.

Koniec nadużywania umów terminowych
22 lutego wejdą w życie korzystne dla pracowników zmiany dotyczące umów o pracę na czas określony. Nowelizacja Kodeksu pracy w tym zakresie ogranicza okres zatrudniania na umowy terminowe do 33 miesięcy, plus maksymalnie trzymiesięczny okres próbny. Wyjątkiem od tej zasady będą m.in. umowy na zastępstwo czy kontrakty zawierane na okres kadencji. W obecnie obowiązującym stanie prawnym pracodawcy często unikają zatrudniania pracowników na stałe oferując im umowy terminowe na okres kilku lub nawet kilkunastu lat. Nowelizacja ma na celu likwidację tej patologii. Zmianie ulegną także przepisy dotyczące okresów wypowiedzeń umów na czas określony. W przypadku, gdy staż pracy pracownika w danym przedsiębiorstwie będzie krótszy niż sześć miesięcy, okres wypowiedzenia będzie wynosić dwa tygodnie, przy stażu od pół roku do trzech lat – miesiąc oraz trzy miesiące przy stażu wynoszącym co najmniej 3 lata.

Choć zmiany w Kodeksie pracy dotyczące umów terminowych zostały przyjęte przez poprzednią koalicję rządzącą, ich wprowadzenie to w głównej mierze zasługa NSZZ Solidarność. We wrześniu 2012 roku prezydium Komisji Krajowej „S” złożyło w Komisji Europejskiej skargę na polski rząd dotyczącą nadużywania w naszym kraju umów na czas określony. Związkowcy wskazali, że unijne dyrektywy zobowiązują państwa członkowskie do wprowadzenia w życie przepisów dotyczących przeciwdziałania nadużyciom wynikającym ze stosowania następujących po sobie terminowych umów o pracę i dyskryminowania pracowników zatrudnionych na ich podstawie. W grudniu 2013 roku KE w odpowiedzi na skargę Solidarności przesłała władzom polskim oficjalne wezwanie do usunięcia uchybienia w polskim prawie.

Elastyczne urlopy dla rodziców
Wraz z nowym rokiem weszły również w życie udogodnienia dla rodziców. Od stycznia 2016 roku obowiązują nowe przepisy dotyczące urlopów przysługujących po urodzeniu dziecka. Podobnie jak w latach poprzednich w 2016 roku urlop macierzyński wynosi 20 tygodni, jednak tzw. dodatkowy urlop macierzyński w wymiarze 6 tygodni został zlikwidowany. Nie oznacza to jednak, że świeżo upieczeni rodzice będą musieli szybciej wrócić do pracy. „Zabrane” 6 tygodni zostało włączone do urlopu rodzicielskiego, który obecnie wynosi 32 zamiast 26 tygodni. Łącznie urlop macierzyński i rodzicielski podobnie jak w ubiegłym roku będą wynosić 52 tygodnie, jednak rodzice zyskali większą swobodę w decydowaniu, czy w domu z dzieckiem ma zostać matka, czy ojciec. Bardziej elastyczne stały się również zasady korzystania z tzw. urlopu ojcowskiego. Dotychczas urlop ten w wymiarze 2 tygodni należało wykorzystać w całości, zanim dziecko ukończy pierwszy rok życia. Po zmianie przepisów ojcowie zyskali dodatkowy rok na wybranie przysługującego im urlopu. Ponadto urlop ojcowski można podzielić na dwie części trwające po 1 tydzień każda.

Korzystniejsze dla rodziców są również nowe zasady dotyczące zwolnień na opiekę nad dzieckiem, które zaczęły obowiązywać 2 stycznia. Dotychczas rodzic dziecka, które nie ukończyło 14 roku życia, miał prawo do dwóch dni zwolnienia na opiekę nad dzieckiem w ciągu roku. Zwolnienia udzielano wyłącznie w wymiarze dni. Nowelizacja Kodeksu pracy w tym zakresie stwarza możliwość korzystania ze zwolnień na opiekę nad dzieckiem w wymiarze godzinowym. Innymi słowy rodzice mogą skorzystać z tego uprawnienia, zarówno wybierając przysługujące 2 dni wolne w całości, jak i np. 16 razy po jednej godzinie.

Refundowane etaty dla młodych
Od nowego roku ruszył program aktywizacji młodych bezrobotnych. Zgodnie z nowelizacją ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy z września ubiegłego roku pracodawca zatrudniając bezrobotnego, który nie ukończył 30. roku życia, będzie mógł skorzystać z państwowego dofinansowania. Jego wysokość to równowartość minimalnego wynagrodzenia za pracę wraz ze składkami ZUS, opłacanymi przez pracodawcę. Refundacja będzie przysługiwać przez 12 miesięcy. Pracodawca, który z niej skorzysta, nie będzie mógł zwolnić pracownika, którego etat został dofinansowany przez państwo przez kolejny rok. Pierwszeństwo w korzystaniu z dotowanych miejsc mają absolwenci szkół każdego szczebla podejmujący po raz pierwszy zatrudnienie w ramach umowy o pracę. Program obowiązuje do końca grudnia 2016 roku.

 

źródło : www.solidarnośćkatowice.pl

PZU – Dodatkowa zniżka

5 Sty 2016

pzu

Szukaj

Kalendarz

Wrzesień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  

Gallery

demonstracja_wroclaw_17-09-2011_r_166_large

Odwiedziny

  • 296662Gości razem:
  • 21Gości dzisiaj:
  • 78Gości wczoraj:
  • 0Goście obecnie online:
  • nie_damy_sie_zakneblowac
  • grosik
  • prawo_pracy
  • koksownia_przyjazn
  • boks
  • fds
  • Region Śląsko-Dąbrowski
(c) 2009 - 2011 MOZ NSZZ Solidarność Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. w Dąbrowie Górniczej
Administracja i aktualizacja: Jacek Imbor